Od niespełna dziesięciu lat mieszkam w Polsce i zawsze kiedy na placu zabaw, w sklepie lub w poczekalni do lekarza rozmawiam z dziećmi po węgiersku, wszyscy wokół patrzą na nas jak na przybyszów z obcej planety. Co bardziej ciekawscy dopytują, cóż to za dziwny, do niczego niepodobny język, z kolei bardziej rozeznani, zaprawieni w podróżach do Hajdúszoboszló lub nad Balaton, z szerokim uśmiechem pozdrawiają skinięciem głowy i zawołaniem: „Jó napot kívánok!”, mocnym akcentem dając do zrozumienia, że rozpoznają naszą egzotyczną mowę.

 Budapest Fot Magyar Turisztikai Ugynokseg

Budapest – Fot. Magyar Turisztikai Ügynökség


Chyba każdy Polak ma jakieś doświadczenie związane z Węgrami, coś go z nimi łączy, a przynajmniej ma jakieś skojarzenia na dźwięk węgierskich słów. Smakoszom przychodzi na myśl tokajskie wino, czerwona papryka w proszku lub zupa gulaszowa, miłośnikom tańca czardasz, melomanom Ferenc Liszt, a kibice piłki nożnej pamiętają Ferenca Puskása. Miłośnicy błogiego relaksu chwalą nasze łaźnie termalne, zaś Budapeszt – ten potrafi zauroczyć każdego. Lecz kim właściwie jesteśmy, my, sympatyczni „bratankowie”, do których Polacy żywią niesłabnącą, głęboką sympatię? Co daliśmy światu, z kogo jesteśmy dumni i co uważamy za naszą „specjalność”? Dokąd zabieramy zagranicznych gości i co im pokazujemy?

 

Gasztronomia gulyasleves Fot Magyar Turisztikai Ugynokseg

Gasztronómia, gulyásleves – Fot. Magyar Turisztikai Ügynökség


Gasztronomia Tokaj Fot Magyar Turisztikai Ugynokseg

Gasztronómia, Tokaj – Fot. Magyar Turisztikai Ügynökség

 

Od witaminy C do komputera

Zacznijmy od zagadki! Co wspólnego mają: witamina C, kostka Rubika i długopis? Kiedy połykamy tabletkę, obracamy magiczną kostkę lub podpisujemy blankiet pocztowy, nie myślimy nawet, że robimy to dzięki węgierskim odkryciom. Witaminę C dał światu biochemik Albert Szentgyörgyi, kostkę rzeźbiarz Ernő Rubik, a długopis dziennikarz József Bíró. Lecz na liście węgierskich wynalazków znaleźć można jeszcze: zapałki (János Irinyi), hologram (Dénes Gábor), proszek gaśniczy (Kornél Szilvay), film dźwiękowy (Dénes Mihály), kolorową telewizję (Péter Goldmark), transmisję radiową FM (Antal Csicsátka), czy gaźnik (János Csonka i Donát Bánki), do dziś stosowany w silnikach spalinowych. Nawet lekarz, którego wspomina się jako jednego z największych dobrodziejów w historii współczesnej medycyny, był Węgrem: dzięki wprowadzeniu dezynfekcji rąk Ignác Semmelweis poskromił gorączkę połogową, która w XIX wieku była jedną z głównych przyczyn wysokiej śmiertelności w szpitalach położniczych.

W węgierskiej głowie zrodził się także pierwszy komputer (János Neumann), najbardziej rozpowszechniony język programowania, BASIC (János Kemény), co więcej, nawet najsławniejsze programy Microsoftu: Excel i Word (Károly Simonyi), w którym to powstał niniejszy artykuł… Prym wiedziemy też w aeronautyce i w badaniach kosmosu. To Węgrzy skonstruowali pierwszy helikopter (Oszkár Asbóth i Tódor Kármán), a węgierski inżynier Győző Szebehely jako jeden z planistów tras rakiet z programu Apollo przyczynił się do sukcesu lądowania na Księżycu. Zresztą trzy z księżycowych kraterów nazwano na część węgierskich naukowców (Tódor Kármán, János Neumann, Leó Szilárd), a jedna z asteroid krążących wokół Słońca nosi nazwisko Ede Tellera. Ten ostatni, a także Leó Szilárd i Jenő Wigner wraz z innymi tęgimi umysłami, które wyemigrowały do Stanów Zjednoczonych, byli pionierami rozszczepienia energii atomowej oraz rzecznikami jej pokojowego użycia.


Nasza „kapsuła czasu”

Lista węgierskich wynalazców i odkrywców jest jeszcze dłuższa, lecz nim dostaniemy zawrotu głowy od tych wszystkich trudnych do wymówienia nazwisk, kolejna zagadka! Co łączy palinkę z wytłoczyn winogronowych, kolorowy haft ludności Matyó i karnawał w Mohaczu? Dwadzieścia lat temu zrodził się ruch obywatelski, który za cel postawił sobie zgromadzenie wszystkich unikalnych wartości kultury narodowej Węgier, z którymi się utożsamiamy. Pod wpływem inicjatywy w 2012 roku przyjęto specjalną ustawę, która węgierskim wartościom narodowym i tak zwanym hungarikom nadała ochronę prawną. W wykazie znajduje się obecnie 79 pozycji przynależących do różnych kategorii. Jest wśród nich salami marki Pick, koronki z Halas, formy krasowe z Gór Bukowych, jezioro termalne Hévíz, cymbały, bydło węgierskie szare czy znana na całym świecie metoda wychowania muzycznego według Zoltána Kodálya.

Węgry to mały kraj, ale nie zawsze był taki. Rok temu upłynęło sto lat, odkąd w pałacu Petit Trianon w Wersalu Królestwo Węgier zmuszono do podpisania traktatu pokojowego. Obszar naszego kraju był wówczas równy powierzchni dzisiejszej Polski, jednak politycy światowych potęg, które wyszły zwycięsko z I wojny światowej, pochylając się nad mapą Europy, tak długo przesuwali jej granice, aż nasza ojczyzna skurczyła się nie do poznania. Historyczne Węgry rozpadły się niemal w jednym momencie, tracąc dwie trzecie terytorium i połowę ludności. Naród węgierski do dziś nie otrząsnął się całkiem z tej tragedii, ale też nigdy nie zerwał więzi z odłączonymi terenami. Dlatego też na listę hungarików trafiło dziedzictwo architektoniczne Torockó czy odpust zielonoświątkowy i sanktuarium w Csíksomlyó – choć miejscowości te leżą dziś na obszarze Rumunii.

Do hungarików należy także klasyczna węgierska walka na szable. Jej tradycja, od rycerzy zamków kresowych przez pojedynkujących się dżentelmenów i husarzy po współczesnych szermierzy, jest unikalna na skalę światową. Nasz złoty medalista z Tokio, Áron Szilágyi, w trzech kolejnych olimpiadach triumfował w turniejach indywidualnych. W historii tego sportu zapisali się też Aladár Gerevich, Pál Kovács i Rudolf Kárpáti, odpowiednio: siedmiokrotny i sześciokrotni mistrzowie olimpijscy. Lecz na tegorocznych igrzyskach nasza kadra olimpijska dominowała też w innych dyscyplinach, w dziewięciu z nich (szermierka, pływanie, kajakarstwo klasyczne, zapasy, żeglarstwo, judo, pięciobój nowoczesny, karate, piłka wodna) zdobywając łącznie 20 medali (6 złotych, 7 srebrnych i 7 brązowych), co w klasyfikacji medalowej uplasowało Węgry na 15. pozycji. Jeśli jednak spojrzymy na ilość złotych medali przypadających na milion mieszkańców danego kraju, to Węgrzy okazali się największymi zwycięzcami olimpiady w Tokio!

Zbiór wartości, które reprezentuje każdy z hungarików, chyba nigdy nie odgrywał ważniejszej roli niż dziś, w czasach sprzyjających zacieraniu różnic między narodami Europy. Ich lista jest naszą kapsułą czasu, do której chowamy ważne dla nas wartości, z którymi się utożsamiamy. Tyle że tej kapsuły nie planujemy ani zamknąć, ani zakopać, bo przecież wciąż pojawiają się nowe wartości, z których możemy być dumni, i które pragniemy zaprezentować światu.


Matyo nepviselet Fot Magyar Turisztikai Ugynokseg

Matyó népviselet – Fot. Magyar Turisztikai Ügynökség

 

Mohacs Busojaras Fot Magyar Turisztikai Ugynokseg

Mohács Busójárás – Fot. Magyar Turisztikai Ügynökség


Mohacs Busojaras arc Fot Magyar Turisztikai Ugynokseg

Mohács Busójárás arc – Fot. Magyar Turisztikai Ügynökség

 

Bukk kaptarkovek Fot Magyar Turisztikai ugynokseg

Bükk kaptárkövek – Fot. Magyar Turisztikai Ügynökség

 

Heviz Fot Magyar Turisztikai Ugynokseg

Héviz – Fot. Magyar Turisztikai Ügynökség


Hortobagy Fot Magyar Turisztikai Ugynokseg

Hortobágy, szürkemarha – Fot. Magyar Turisztikai Ügynökség

 

Zapach lawendy i strzelanie z bata

Pora na trzecią zagadkę: Co wiąże ze sobą urokliwe opactwo benedyktyńskie w Pannonhalma, historyczny region winiarski Tokaju i wczesnochrześcijański cmentarz w Peczu? Miejsca te są znane na całym świecie i dumnie noszą tytuł obiektów dziedzictwa kulturowego. Na Węgrzech jest osiem miejsc wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO, poza powyższymi są nimi jeszcze: śródmieście Budapesztu, wioska Hollókő, jaskinie Aggtelek i Krasu Słowackiego, Jezioro Nezyderskie i jego okolice, stepowa równina Hortobágy. Kiedy odwiedza nas zagraniczny gość, właśnie te miejsca chcemy mu pokazać w pierwszej kolejności. Jest to o tyle łatwe, że odległości – choćby w porównaniu z Polską – nie stanowią na Węgrzech większego problemu. Miastem najbardziej oddalonym od Budapesztu jest Záhony na pograniczu węgiersko-słowacko-ukraińskim (341 km), przez co nawet najbardziej odległe miejsca światowego dziedzictwa (Aggtelek i Tokaj) są osiągalne w ciągu 2,5–3 godzin.

W wyjątkowo pięknym opactwie w Pannohalma mnisi benedyktyńscy od stuleci zajmują się medycyną i uprawą ziół leczniczych, a na podstawie dawnych receptur przygotowują unikalne mieszanki herbat, likiery, olejki eteryczne i kosmetyki naturalne. W czterohektarowym ogrodzie przyklasztornym rośnie lawenda – amatorów jej kwiatów zakonnicy co rok zapraszają do wspólnych zbiorów. A jeśli wizyta w opactwie i spacer po oddziałujących na różne zmysły polach lawendowych nie zmorzą nas całkowicie, możemy zajść do niedawno powstałego Muzeum Zapachów (Illatmúzeum), które przybliża sposoby obróbki ziół czy tradycyjne metody lecznicze stosowane przez mnichów.

Rok temu National Geographic ponownie przygotowało listę 25 najatrakcyjniejszych miejsc do odwiedzenia w kolejnym (2021) roku, wszystkich obieżyświatów, którzy w czasie pandemii byli zmuszeni zaniechać swojej pasji, motywując do jeszcze większej cierpliwości. Węgrzy z niemałą dumą przyjęli, że do zestawienia trafiła też równina Hortobágy, jedyny w Europie Środkowej rozległy step zwany pusztą. W krajobraz tego niemal jałowego obszaru, zdominowanego słomkową barwą traw, na stałe wpisały się żurawie studzienne, wolno pasące się szare węgierskie bydło, galopujące tabuny umięśnionych koni o falującej grzywie oraz czikosze, czyli popędzający je pasterze w długich, niebieskich odzieniach (podobnych do sutanny). Jedną z atrakcji utworzonego w tym regionie parku narodowego jest też Jezioro Cisańskie. Jego tafla co roku staje się „sceną” dla niezwykłego widowiska, tworzonego przez miliony jętek (odródek długoogoniastych) fruwających tuż nad wodą. Dla tego bajecznego zjawiska ukuto po węgiersku równie malowniczą nazwę: „kwitnienie Cisy”. Larwy tych owadów potrzebują trzech lat na pełne rozwinięcie, po czym w dorosłej postaci żyją zaledwie kilka godzin, które upływają im na godach. Unoszący się nad powierzchnią jeziora rój stanowi zapierający dech w piersiach widok, niestety nigdy nie wiadomo, kiedy dokładnie się pojawi, stąd by uchwycić wyjątkowy spektakl, trzeba mieć nie lada szczęście.


Aggteleki karszt Fot Magyar Turisztikai Ugynokseg

Aggteleki-karszt – Fot. Magyar Turisztikai Ügynökség


Ferto taj Fot Magyar Turisztikai Ugynokseg

Fertő taj – Fot. Magyar Turisztikai Ügynökség


Holloko Fot Magyar Turisztikai Ugynokseg

Hollókő – Fot. Magyar Turisztikai Ügynökség

 
Hortobagy puszta otos Fot Magyar Turisztikai Ugynokseg

Hortobágy puszta ötös – Fot. Magyar Turisztikai Ügynökség


Fantastic arieal photo of Pannonhalama Benedictine abbey in Hungary. Amazing historical building with a beautiful church and library. Popular tourist destination with guided tours

Pannonhalma – Fot. Magyar Turisztikai Ügynökség


Pecs Okereszteny temeto Fot Magyar Turisztikai Ugynokseg

Pécs, Ókeresztény temető – Fot. Magyar Turisztikai Ügynökség

 

„Muzyka dla wszystkich!”

Atrakcji, które przyciągają turystów do Budapesztu, chyba nie trzeba specjalnie przedstawiać, warto jednak poświęcić kilka słów projektowi Liget, który już stał się największą w Europie inwestycją kulturalną, mającą uczynić z Lasku Miejskiego (Városliget) nowoczesne i jeszcze bardziej fascynujące miejsce do spędzania wolnego czasu. Poszczególne elementy przedsięwzięcia zdobyły kilka nagród w konkursie International Property Awards (IPA), z czego dwie – w kategorii „Najlepszy budynek użyteczności publicznej w Europie” oraz „Najlepszy budynek użyteczności publicznej na świecie” – przyniósł Dom Węgierskiej Muzyki (Magyar Zene Háza). Zresztą nowa architektoniczna chluba miasta jeszcze nie została ukończona, a już zgarnęła nagrodę w jednym z najbardziej prestiżowych konkursów, amerykańskim Music Cities Awards, zaś kanał CNN zaliczył ją do najbardziej wyczekiwanych budynków, które swe podwoje otworzą w 2021 roku.

Dom Węgierskiej Muzyki, kierując się sławnym mottem kompozytora Zoltána Kodálya: „Muzyka musi być dostępna dla wszystkich!”, za zadanie stawia sobie popularyzację bogatej tradycji muzyki węgierskiej. Służyć temu mają interaktywne wystawy, pracownie edukacji muzycznej, koncerty i spektakle. Zaprojektowany przez japońskiego architekta Sou Fujimoto gmach, wyróżniający się unikalnym, imitującym fale zadaszeniem oraz – jak dotychczas – największą w Europie przeszkloną powierzchnią fasady, z całą pewnością stanie się wyjątkową ozdobą największego kompleksu parkowego w Budapeszcie. Podobnie jak skromniejszy, ale niezwykle bogato zdobiony Dom Węgierskiego Millenium (Millenium Háza), który jest jednym z najstarszych i najbardziej imponujących pawilonów zlokalizowanych na obszarze Lasku Miejskiego. Budynek, oddany do użytku 130 lat temu, z biegiem czasu popadł w ruinę, lecz dzięki starannej renowacji odzyskał swój dawny blask. Na jego fasadzie ponownie połyskują ceramiczne ornamenty wykonane w manufakturze Zsolnaya, dla gości udostępniono kawiarnię, której kunsztowne wnętrze przywołuje atmosferę przełomu wieków, zaś ogród różany i jego 1500 rabat kwiatowych zachwyca feerią barw oraz nową fontanną, również wykonaną w sławnej fabryce ceramiki w Peczu.


Budapest Magyar Zene Haza Fot Magyar Zene Haza

Budapest, Magyar Zene Háza – Fot. Magyar Zene Háza


Fantastic renewed old house in City park of Budapest. Original name is Olof Palme house. New name is The millenium house what decorated with famous Zsolnay Piro granite tiles.

Budapest, Millennium Háza – Fot. Magyar Turisztikai Ügynökség


Budapest Millennium Haza etterem Fot Millennium Haza

Budapest, Millennium Háza, étterem – Fot. Millennium Háza


Pecs Zsolnay keramia Fot Magyar Turisztikai Ugynokseg

Pécs, Zsolnay kerámia – Fot. Magyar Turisztikai Ügynökség

 

Przez żołądek do serca

Jeśli już jesteśmy w Lasku Miejskim, nie przejdźmy obojętnie obok legendarnej restauracji Gundel, mającej niespełna tyle samo lat co Dom Węgierskiego Millenium. A podobnie jak ceramika Zsolnaya, również ten lokal gastronomiczny należy do hungarików. My, Węgrzy, lubimy dogodzić naszym podniebieniom, cóż jest tego lepszym dowodem niż fakt, że jedną czwartą naszych narodowych wartości stanowi żywność: różnego rodzaju salami i kiełbasy (Csabai, Gyulai, Debreceni, Pick, Herz), gęsia wątróbka, sławna papryka w proszku (Szegedi, Kalocsai), alkohole (wino aszú z Tokaju, „bycza krew” z Egeru, szampan Törleya, palinka, likier ziołowy Unicum). Spośród gotowych potraw wymieńmy: zupę gulaszową, zupę rybną z miasta Baja i znad Cisy, gulasz jagnięcy z Karcag oraz tort Dobosa.

Lecz pamiętajmy, węgierska gastronomia ma do zaoferowania również inne, tradycyjne dania, którymi węgierscy gospodarze – szczególnie na prowincji – chętnie raczą swych gości. Są to: faszerowana kapusta, golonka pieczone w piecu, naleśniki na słono z Hortobágy, pieczeń po cygańsku czy aromatyczne leczo. Warto je skosztować, szczególnie w swej „oryginalnej” postaci. Nie tak jak „placek po węgiersku”, owszem, lubiane przez Polaków danie, którego jednak próżno szukać w węgierskich restauracjach… Zamiast tego popularny jest langosz, pogacze czy słodkie kołacze, które można znaleźć w wielu punktach gastronomicznych. Jak mówi powiedzenie, przez żołądek do serca. Jeśli jest w tym prawda, to z łatwością zawrócimy w głowie naszym gościom – szczególnie tym z Polski.


Gasztronomia langos Fot Magyar Turisztikai Ugynokseg

Gasztronómia, lángos – Fot. Magyar Turisztikai Ügynökség

 

Autor oryginalnego tekstu w języku węgierskim: Viola Domański-Szabó

Tłumaczenie na język polski: Daniel Warmuz

A magyar időkapszula – oryginalny tekst w języku węgierskim

Tekst powstał w ramach projektu „Lubelskie na Węgrzech – kulturowe inspiracje do podróżowania”, dofinansowanego z Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka.

Publikacja wyraża jedynie poglądy autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka.

logo wegry